Porządna szafa bez oxfordów objeść się nie może. Tak wynika z moich blogowych obserwacji. Już dwa lata temu o oksforach (czyt.marypoppinsach, balmoralach) pisała Ryfka.
Nie ma co ukrywać - buty robią karierę. Doczekały się nawet definicji w wikipedii. Stoi tam, że jest to obuwie skórzane, sznurowane, znane ze Szkocji czy Irlandii. W wersji męskiej nie wyglądają może aż tak zachęcająco ale za to odmiana damska jest szałowa.
Dla mnie buty są połączeniem grzeczności i poprawności (bo zakryte, krój niezbyt ekscentryczny) ale też fakt, że są obcasowe (czasem wysokoobcasowe) sprawia, że noga się jednak wydłuża i zgrabnieje co jest wprost proporcjonalne do ilości męskich spojrzeń :)
Dobra, dość tej matematyki. Szanowne Panie, szanowni Panowie: przedstawiam moje Oxfordy:)
Te powyższe tęsknią za lepszą pogodą spoglądając tęsknie za okno :)
Te tutaj wyraźnie chcą nawiać, czają się przy "Fortunie", robią niby umizgi przy bagażniku :)
Co sądzicie o Oxfordach?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Very interesting!
OdpowiedzUsuńEch, moja szafa nie jest porządna :( Poluję od dłuższego czasu, ale żadnych satysfakcjonujących mnie znaleźć nie mogę. A w wersji męskiej są okropne :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam je. I uwielbiam rowery miejskie. Podwójny plus od marcepanowej :)
OdpowiedzUsuń